Powraca płacowa presja – szacuje się, że aż około 40 proc. polskich firm ma w planie podwyżki płac w I kwartale roku. Dane pochodzą z badań ankietowych NBP.
Mogliśmy zaobserwować, że przez trzy kwartały odsetek przedsiębiorstw planujących podwyżki systematycznie malał. W IV kwartale 2018 r. był on równy 22,3 proc., ale w I kwartale 2019 r. wzrósł do 37 proc. Analitycy NBP twierdzą, że w dużym stopniu wynika to po prostu z podniesienia płacy minimalnej, ale nie tylko. Polscy przedsiębiorcy odczuwają także nasilanie się presji płacowej.
W 2018 roku wzrost wynagrodzeń był wyższy niż w poprzednim, ale w II połowie roku raczej się zatrzymał. Specjaliści tłumaczyli, że to wynik m.in. wciąż licznego przypływu siły roboczej z Ukrainy oraz zatrzymanie się wzrostu popytu na pracę. Spadła też liczba przedsiębiorstw, które mają wolne miejsca pracy.
Obecnie, według ZUS, imigracja w celach zarobkowych jest na stabilnym poziomie. Ukraińcy przestali tak dominować na polskim rynku pracy. Oznacza to zatem niższy wzrost składek do ZUS i większą presję płacową. Trzeba jednak też zauważyć i podkreślić, że obecnie mamy spowolnienie gospodarcze, co nie ułatwia funkcjonowania polskim przedsiębiorstwom.
Jakie są konsekwencje? Otóż przyspieszający wzrost płac oznacza zarazem rosnący odsetek firm, które zauważają wzrost kosztów pracy, który rośnie szybciej niż korzyści i wydajność zatrudnionych pracowników. Obawy są przedsiębiorców są słuszne i nie napawają optymistycznie, co można zauważyć już w ostatniej dekadzie.
Karo, fot. _Alicja_ /Pixabay